piątek, 8 listopada 2013

I. Eliminowanie wrogów.

Yo. Witam każdego, kto tutaj zabłądził. Chcę skończyć tę opowieść rozpoczętą na
 radhika-murai-dance-academy.blog.onet.pl
Chyba bez sensu będzie przepraszać, ostatnia publikacja miała miejsce dobre dwa lata temu i od tamtej pory zamilkłam na wszystkich blogach. Cóż mogę powiedzieć, nie chciało mi się? Może brak weny? Dość, że wróciły wspomnienia i chciałabym kontynuować tą opowieść, choć "Naruto" nie kręci mnie tak bardzo jak kiedyś. Dorastanie?
Kilka rozdziałów miałam zaplanowanych, ale mój notatnik został w domu a ja się przeprowadziłam. I bez niego sobie poradzę, co to dla mnie? Jeśli ten blog znajdzie choć jednego stałego czytelnika, będę miała pewność, że warto wrócić i zmierzyć się ze wspomnieniami. Nie przedłużając, wróćmy do historii Sakury, Sasuke i reszty wesołej ekipy. Zapraszam...

Stałam przed ścianą wyłożoną lustrami i patrzyłam w swoje odbicie. Po lewej stronie miałam okna przez które wpadało światło słoneczne i zagrzewało do pracy. Zmieniłam się. Widziałam to w swoich oczach, słyszałam w swoim głosie. Byłam inną osobą.
-Zapomnij o wszystkim poza muzyką. Pozwól jej sobą zawładnąć. Niech ona wyciągnie z ciebie emocje i uczucia. Pozwól, by przemówiły przez ciebie. Tym jest taniec, emocjami-melodyjny głos Sahirah poprowadził mnie, gdy zamknęłam oczy.
-Dobrze, przenieś ciężar ciała na prawą nogę...a teraz wybij się...tak, dokładnie!-instruowała mnie cierpliwie. Tańczyłam zapominając o całym świecie, była tylko muzyka i jej głos. Nagle to wszystko umilkło, zatrzymałam się i otworzyłam oczy. Stała obok mnie w niebieskich spodniach i białym topie odsłaniającym brzuch. Włosy miała związane wysoko na czubku głowy, jak ja.
-Widzę tu rysy Uchiha - uśmiechnęła się zadziornie i puściła mi oko.
-Tak, to był warunek zostania w Akademii, musiałam nauczyć się tego...tego...- parsknęłam ze śmiechem.
-Och, ja też to przeszłam. Ale po jednym razie obaj dali sobie spokój i zaczęli tańczyć tak, jak ja. - wzruszyła ramionami i podała mi butelkę wody. Trening z nią był całkowicie innym doświadczeniem, ona była profesjonalistką która nie zapomniała o swobodzie, jej ruchy nie były wyuczone. Chciałam tak właśnie tańczyć, z gracją i wdziękiem, niepozbawioną drapieżności umiejętnością wyzwania.
-Naprawdę? - nie chciałam uwierzyć, że Uchiha chcieli "uczyć" tańczyć kogoś tak utalentowanego.
-Naprawdę, ale, jak mówiłam, po jednym razie dali sobie spokój. Miałam paskudną postawę i nigdy nie mogłam zrobić tych śmiesznych przeskoków ze szpagatem. Więc kiedy starali się wykręcić mi nogi, nawrzeszczałam na nich, po tym Itachi zaprosił mnie na kawę. - uśmiechnęła się do swoich wspomnień. Byłam ciekawa, jak zaczął się jej związek z Itachim, jednocześnie starałam się odpędzić od siebie myśli o Sasuke. Milczał, nie dawał znaku odkąd wyjechałam, a ja byłam zbyt dumna by wykonać pierwszy krok.
-Niedługo są zawody taneczne, tutaj, w Suna, nie chciałabyś wziąć udziału?- zapytała mnie nagle, a ja omal nie zakrztusiłam się wodą.
-Żartujesz? Ja? - pytałam zachrypniętym głosem, pokaszlując.
-Jasne, jesteś naprawdę dobra. Myślę, że mogłabyś się pokazać. Na takich imprezach są łowcy talentów, a ty masz nieprzeciętny talent. - usiadła na podłodze opierając się plecami o lustro. Byłyśmy zmęczone, trenowałyśmy już trzecią godzinę z przerwami na chwilowe pogawędki. Sala taneczna w której byłyśmy, mieściła się w jej domu, cholernie wielkim, w życiu takiego nie widziałam. Zaczynałam się z nią zaprzyjaźniać. Chciałam opowiedzieć jej o wszystkim. Psioczyć na Sasuke, bo nadal miałam do niego żal, na szkołę, na tego matoła z matematyki który wczoraj wziął mnie do odpowiedzi z której wyniosłam tróję, na siebie, bo dalej zżerało mnie poczucie winy że nie byłam dobrą córką i tak wiele innych rzeczy...
-Hej, wszystko się ułoży, zobaczysz. - uśmiechnęła się do mnie, moje uczucia chyba były wymalowane na twarzy skoro spojrzała na mnie ze zrozumieniem. Zadzwonił jej telefon, podniosła się, wyprostowała i przebyła drogę na drugi koniec sali, gdzie leżały nasze rzeczy, w "tych śmiesznych przeskokach ze szpagatami". Zaśmiałam się wesoło, naprawdę jej to nie wychodziło. Odwróciła się do mnie i mrugnęła wesoło.
-Widzisz? Mówiłam ci. - wzięła telefon i odczytała wiadomość. Skrzywiła się lekko i wzruszyła ramionami.
-Mam newsy, cały gang wybiera się dzisiaj do Oxygen, chcesz się wybrać? - zapytała, przekrzywiając na bok głowę.
-Oxygen? A co to?
-Cóż...taki...klub? Potańczymy, pobawimy się. - w jej głosie nie słyszałam zachęty czy radości.
-Czemu nie? A co to jest gang? - zgodziłam się, chciałam poznać nowe miejsca, nowych ludzi, a siedzenie w domu groziło nawrotem głupich myśli.
-Gang? Tak powiedziałam? Miałam na myśli...całą naszą ekipę, no wiesz, Konan, Sasori, Rei, Deidara, Hidan... - zmieszała się lekko. Ściągnęłam brwi, wydawało się, jakby chciała coś ukryć.
-Deidara? Hidan? Nie znam ich, podejrzewam, że to jacyś wystrzałowi znajomi. - uśmiechnęłam się chcąc rozładować atmosferę która nagle z beztroskiej i wesołej zrobiła się ciężka, wręcz przytłaczająca..
-Taak, wystrzałowi. - twarz Sahirah wykrzywiła się w parodii uśmiechu, ale zaraz wpadła na nowy pomysł.
-Skoro już musimy tam iść to przynajmniej zróbmy coś ze sobą. Wyglądamy upiornie. Jak nas zobaczą faceci, to zwieją. Chodź, mam parę dobrych ubrań, za późno już żebyś wracała do domu. Cicho, jak coś mówię to tak ma być. - uciszyła moje nierozpoczęte protesty. Uśmiechnęłam się znów i pokiwałam głową ale wszystko wydało mi się dziwne, sztuczne, nienaturalne. Sahirah chyba się...

...Bałam. Oto, co czułam. Potwornie się bałam. Oni w ogóle nie mieli taktu, ogłady czy czegokolwiek, co by się nazywało dobrym tonem. Ani zahamowań. Po co się pakowali na ten teren? I po co zabierali tam nas? Odpisałam Itachiemu czy to konieczne, by zabierać tam Sakurę, oczywiście, jak mogłam się spodziewać, odpowiedź była krótka i na temat, "tak". To tyle na temat jego wylewności. Przekręciłam do Konan, gdy Sakura brała prysznic w gościnnym, miałam złe przeczucia.
-Słuchaj, dzisiaj ten Oxygen...- zaczęłam, ale ona doskonale mnie zrozumiała i nie potrzebowała tłumaczeń.
-Wiem, mówiłam Yahiko, ale to jak gadanie do ściany. Poszła fama, że Yoda i reszta rzucili wyzwanie naszym a, jak wiesz, Akatsuki raczej nie przepuści takiej zniewagi. - mruknęła zirytowana.
-Więc mamy tam iść, bo paru w gorącej wodzie kąpanych durniów skacze sobie do oczu?
-Tak, na to wychodzi. Wiedzą, co robią, musimy tam iść, żeby w razie czego przyhamować ich trochę.
-Ale Hangetsu mogą chcieć obrócić sytuację na swoją korzyść! - syknęłam.
-To też wiem ale...czy jest inne wyjście? Hangetsu i tak o nas wie. Paradoks, ale tylko z Akatsuki jesteśmy bezpieczne choć najbardziej narażone. Sah, ona nie może wiedzieć o niczym. - zniżyła głos do szeptu. Westchnęłam ciężko i przetarłam twarz dłonią, Itachi zawsze tak robił, nie wiedzieć czemu skopiowałam ten gest.
-Tak, tak chyba będzie najbezpieczniej. - zgodziłam się w końcu. Po drugiej stronie zapanowało milczenie.
-To do zobaczenia w Oxygen. - rzuciła sarkastycznie Konan. Cmoknęłam tylko językiem o podniebienie i odparłam "do zobaczenia". Przez moment wpatrywałam się w ekran telefonu. Kochałam Itachiego Uchiha ale czasami nie rozumiałam jego metod.

Przyjechał po nas Itachi. Minę miał poważną choć próbował ją maskować lekkim uśmiechem. Przywitaliśmy się, a gdy spojrzał na Sahirah, zacisnął usta w wąska kreskę. Dziewczyna też nie wyglądała na zadowoloną. Odwróciła głowę i mruknęła niewyraźnie: "jedźmy". Miałam wrażenie, że byli na siebie źli i zdecydowanie okropnie się czułam towarzysząc im. Z pewnością woleliby być sami. Po chwili jednak zapomniałam o nich, patrząc na budynki za szybą. Nocą Suna zaczynała żyć naprawdę. Wszystko się świeciło mnogością kolorów, ludzie stali przed wejściami do klubów, palili, rozmawiali, śmiali się. Po ulicach spacerowały na wpół roznegliżowane kobiety uśmiechające się prowokacyjnie do samotnych mężczyzn. W tej części miasta jeszcze nie byłam, ale podświadomie nazwałam ją "Nocną dzielnicą". Nie pytajcie dlaczego. Nie mam pojęcia. Gdy Itachi parkował, zauważyłam BMW Sasoriego, więc moi kuzyni byli na miejscu. Wysiedliśmy z auta, a ja zaczęłam się rozglądać ciekawie dookoła. Z otwartych drzwi klubu pulsowały kolorowe światła, a basy sprawiały, że ziemia się trzęsła. Słychać też było krzyki, śmiechy i rozmowy choć było to przytłumione muzyką. Itachi przywitał się z dwoma ochroniarzami i weszliśmy. Ci Uchiha... zawsze mają chody?
Szybko znaleźliśmy stolik przy którym siedziała Konan i Rei w otoczeniu znajomych i nieznajomych mężczyzn.
-A to jest Sakura, nasza młodsza siostra - wyszczerzył się Yahiko wskazując na mnie. Uśmiechnęłam się do nich wszystkich czując, że mimowolnie się rumienię, co oni skwitowali śmiechem. Poznałam Hidana, mrukliwego Kakuzu, czerwonowłosego Gaarę który był w mojej klasie, jego starszego brata Kankuro z którym Sasori tworzył drewniane zabawki i blondyna Deidarę który stroił dziwne miny. Wydawali się miłym towarzystwem. Yahiko zamówił dla mnie drinka przy czym Konan zmierzyła go chłodnym spojrzeniem.
-Jesteś tak chamski, że nie mogę w to uwierzyć. Wypadałoby zapytać, czy ona w ogóle chce się napić. - skwitowała, chyba nie była w dobrym humorze sądząc po jej tonie. Albo zwyczajnie miała mnie za dzieciaka który nigdy nie wypił kropli alkoholu. Wyprostowałam się więc i powiedziałam:
-W porządku, chętnie się napiję. - na co dziewczyna popatrzyła na mnie zrezygnowana i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak głupio się odezwałam. Sahirah i Itachi gdzieś zniknęli, poszukałam ich w tłumie.
-Oho, teraz się zacznie. Patrz mała. - Nagato wskazał lekkim ruchem głowy parkiet który znajdował się piętro niżej. Podeszłam do balustrady i spojrzałam w dół. Wokół Orissy i Uchia utworzył się solidnej powierzchni krąg z gapiów. Oni stanęli na przeciw siebie i patrzyli sobie w oczy w skupieniu.
 -Ich wysokości Tenshi i Sharingan! - nigdy nie słyszałam takich określeń co do tych dwoje. Tenshi? Sharingan? Co to miało znaczyć? 
Donośny aplauz publiczności oznajmił mi, że ta dwójka jest dobrze znana. Patrzyłam na nich w skupieniu, nie zauważając chłopaka obok mnie. Shahirah poruszała się idealnie, z taką płynnością...ich ruchy stapiały się ze sobą, pierwszy raz widziałam połączenie kubańskiej salsy z hip-hopem. Sah ruchem ramion przyciągnęła go do siebie, on lekko położył jej dłoń na policzku i coś szepnął na ucho. To było takie... magiczne? Nie, coś więcej. Oni w tańcu pokazywali swoją miłość. Sah obeszła Itachiego, prowokacyjnie kołysząc biodrami, rozległy się gwizdy. Uchiha złapał ją za rękę, wykonała piruet, zgięła prawą nogę w kolanie i oparła na jego biodrze. Powiedziała coś i opuściła nogę. Oboje się wyprostowali gdy rozległo się ostatnie uderzenie basu w muzyce. Powietrze wibrowało, wszyscy krzyczeli i klaskali, a ja stałam tam i patrzyłam. Tak, właśnie tak trzeba tańczyć. Z tą namiętnością i pasją. Właśnie tak wyobrażałam sobie siebie i Sasuke...
-Są niezwykli, co? - usłyszałam obok nieznany głos. Spojrzałam w prawo i z trudem przypomniałam sobie imię czerwonowłosego chłopaka w czarnej kamizelce. Gaara.
-Tak, nigdy nie widziałam...żeby ktoś tak tańczył-zgodziłam się, patrząc, jak Sah i Itachi kierują się na schody.
-Tenshi i Sharingan pod tym względem są parą idealną. Taniec ich połączył, ciekawe tylko, co ich rozdzieli? - zapytał tajemniczo i zamilkł. Sah pojawiła się z zaciętą miną, która znikła, gdy tylko mnie zobaczyła. Jej twarz zajął promienny, wystudiowany uśmiech. Zaraz za nią szedł Itachi z poważną miną.
-Podobało ci się? - zapytała, w odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko.
-Dlaczego nazywają was Tenshi i Sharingan? - na to pytanie jej twarz stężała. Rzuciła krótkie spojrzenie na plecy Uchiha który już siadał przy stoliku i kiwał na skąpo ubraną kelnerkę.
-W sumie...nie wiem dlaczego nas tak ochrzcili, nie wiele mam wspólnego z Aniołem...- zamyśliła się na moment - Itachi dostał takie przezwisko kiedy trzy lata temu został wyzwany. Nikt nie wie jak, ale udało mu się odczytać ruchy przeciwnika i wykonał je dokładnie jak on. Tańczyli tak przez półtorej minuty, a później Itachi dodawał swoje ruchy. Tamten się pogubił i dlatego Uchiha został Kopiującym. - na początku wydawało mi się, że źle zrozumiałam przez szum, ale kiedy później wyszłyśmy zapalić, a ona potwierdziła poprzednią wersję, po prostu zwątpiłam we wszystko. Jak można skopiować czyjeś ruchy nie znając ich wcześniej? Jak można zatańczyć ten sam układ po prostu zgadując?
-Kiedy pierwszy raz tańczyliśmy razem, był karnawał. Przebrałam się za Anioła, może to dlatego? - rozmyślała na głos zaciągając się raz po raz papierosem.
-Nie chciałabym być wścibska ale...czy wszystko okey? - zaryzykowałam. Widziałam, że ona i Uchiha wymieniają wściekłe spojrzenia i rozumieją się bez słów. Atmosfera była coraz bardziej gęsta.
-Och...po prostu trochę się posprzeczaliśmy, to wszystko. Takie rzeczy często się zdarzają. On jest Uchiha a co za tym idzie jest uparty, nieznośny i myśli, że wszystko mu wolno. - podsumowała zrezygnowana. Uśmiechnęłam się współczująco.
-Tak, Sasuke ma dokładnie taki sam charakter.
-Tylko że jego da się jeszcze utemperować. A Itachiego jakbyś nie próbowała, nie zmienisz. - Sah zapatrzyła się w martwy punkt gdzieś za moimi plecami i milcząc, kończyła palić. Nagle muzyka zamilkła, Sahirah przerażonym wzrokiem spojrzała na mnie, rzuciła niedopałek i złapała mnie za rękę.
-Cokolwiek się stanie, trzymaj się mnie. - pociągnęła mnie do środka ale przystanęła niedaleko wyjścia i spojrzała w górę. Nagato kiwnął porozumiewawczo głową i niezauważony przez nikogo rzucił jej coś. Złapała rzecz i schowała do kieszeni spodni. Pośrodku parkietu, gdzie jeszcze dziesięć minut temu tańczyła, stał Itachi, a na przeciw niego jakiś facet w czarnych bojówkach i takim podkoszulku. Na ramieniu miał tatuaż w kształcie smoka z otwartą paszczą. Itachi wyglądał na zrelaksowanego ale czujnego, z kącika ust ciekła mu krew. Sah też to zauważyła bo ścisnęła mnie mocniej. Ale to ten drugi wyglądał gorzej. Krew ciekła mu z nosa i rozciętego łuku brwiowego. Itachi mu to zrobił? Ten spokojny, cierpliwy Uchiha o melodyjnym głosie?
-Nadal nie chcesz się wycofać? - zimny głos przeciął ciszę, skuliłam się ze strachu. Nie słyszałam jeszcze, by w kilku słowach zawarta była taka nienawiść i agresja. To był głos Itachiego.
-Nie, teraz będzie lepsza zabawa. - skwitował tamten, chodź głos odrobinę mu się załamał, a krew zalewała mu oczy. Uchiha wzruszył lekko ramionami a z tłumu wyszedł Yahiko z wypraną z emocji twarzą, Nagato i Sasori z poważnymi minami, Gaara, Kankuro i Hidan. Ten ostatni uśmiechał się jak szaleniec. Ale po stronie tamtego również wyszło kilku mężczyzn. Cholera, co tu się właściwie działo? Zamierzali się bić? Tam, gdzie się wychowałam to nie było nic nowego ale...na samą myśl, że Yahiko mógłby podnieść na kogoś tą swoją wielką rękę, miałam dreszcze. Mógł zabić. A Itachi...coś w jego postawie i tonie głosu wyraźnie dawało znać, że nie zamierza żartować. Wszyscy śledziliśmy to z zapartym tchem, ci goście najwyraźniej mieli ze sobą porachunki. Lekko szturchnęłam Sahirah
-Zabierajmy się stąd. - szepnęłam, ale ona stała nadal i patrzyła intensywnie na Uchiha. Zastanawiałam się co chciała mu powiedzieć i czy on to odczyta z zaciśniętych ust i ściągniętych brwi. Nie wiadomo skąd obok nas pojawiły się Konan i Rei.
-Sah, bez emocji. Jeden zły ruch i spieprzysz akcję - syknęła Konan bez agresji. Orissa nadal nie reagowała. Musiała się strasznie bać. W końcu znała Itachiego, wiedziała, do czego jest zdolny. Nagle, szybciej niż mrugnięcie oka, Itachi uderzył tamtego. Za nim ruszył Yahiko i pozostali, zakotłowało się, ktoś pociągnął mnie w dół, odwróciłam się i dostrzegłam nieznajomego mężczyznę z paskudnym uśmiechem na twarzy który już po chwili starła Sahirah. Szarpnęła mnie mocno w swoją stronę, zdezorientowany przeciwnik puścił mój rękaw, a dziewczyna stanęła przede mną i wymierzyła mu najzgrabniejszy prawy sierpowy jaki widziałam. Mężczyzna zatoczył się w tył, a ona z szybkością, o jaką jej nie podejrzewałam, wyciągnęła mnie na zewnątrz, za nami wyszły Konan i Rei. Szybkim krokiem skierowałyśmy się w lewo i wsiadłyśmy do ostatniego samochodu zaparkowanego na ulicy. Duży, czarny Nissan z białą tapicerką. Po co ja to w ogóle mówię? Sahirah wsiadła za kierownicę ale najpierw wepchnęła mnie na tylne siedzenie. Wewnątrz pachniało kapryfolium i miętą. Siedziałam jak otępiała, niczego nie rozumiejąc. Nagle mignęła mi przed oczami ruda czupryna Yahiko.
-Udało się?- to Konan.
-Najwyraźniej, ale nie cieszyłabym się za bardzo. - wzrok Orissy powędrował do wstecznego lusterka, zamigotały niebieskie światła i rozległo się wycie syren. Policja!
-Zwieją? - pisnęła Rei, odwracając się gwałtownie do tyłu.
-Zapominasz o kim rozmawiamy? - zapytała znudzonym głosem Konan. Auto ruszyło za fioletowym Dodgem z piskiem opon. Rozpoczął się wyścig z organami władzy który w ostateczności wygraliśmy. 

Samochód przed nami zatrzymał się przed opuszczoną fabryką. Stało tam kilka innych maszyn. Wysiadłyśmy z auta, ja musiałam wyglądać jak lunatyczka, bo Yahiko popatrzył na mnie zmartwiony.
-Wszystko się udało?- zapytała Konan, podchodząc bliżej. Sasori i Deidara opierali się o maskę żółtego Proshe, Hidan, Kakuzu, Gaara i Kankuro stali z kaskami w rękach, te Ninja i Hayabusy chyba należały do nich.
-Jak zawsze. - Itachi wysiadł ze swojego eleganckiego Suzuki i wymienił z Orissą spojrzenia. Hidan zaczął się śmiać
-Ten sukinsyn myślał, że uda mu się nas wystawić, przecież to my rządzimy tym miastem, kiedy to do nich dotrze? - rozłożył ramiona, ale nie czekał na odpowiedź.
-Sakura, wszystko w porządku? - Nagato podszedł powoli a ja dopiero zaczęłam pojmować czego byłam świadkiem. Miałam przed sobą jakiś cholerny gang, który właśnie zrobił rozruch w klubie!
-Yoda nie pojawił się osobiście?- Sahirah popatrzyła wyczekująco na Uchiha. Ten pokręcił głową przecząco.
-Za bardzo się boi Sharingana i Paina. Tchórz. - skomentował Deidara.
-Co tu się wyczynia? - zapytałam ochryple po chwili.
-Długo by wyjaśniać. Kilku starych znajomych prosiło się o lanie, nie mogliśmy odmówić. - zaśmiał się pobłażliwie Yahiko, a mnie od tego śmiechu krew zakrzepła w żyłach.
-Powiedział facet, który przed chwilą rozwalił człowiekowi czaszkę. - warknęłam do niego, przypominając sobie ostatnie zarejestrowane obrazy w klubie.
-Teraz się tłumacz. - mruknęła Konan wyzywająco, a rudowłosy odpowiedział jej wściekłym spojrzeniem.
-Cóż Sakura, może ja odpowiem na twoje pytanie - Itachi uśmiechnął się do mnie sympatycznie - nie chciałem żebyś o tym wiedziała. Zakładaliśmy inne rozwiązanie z tej głupiej sytuacji, która ciebie nie dotyczy...
-Do rzeczy!- przerwałam mu, czując, jak nogi się pode mną uginają.
-Mówiąc krótko, jesteśmy narkotykowym gangiem, najsilniejszym w Suna Gakure, a to, czego byłaś świadkiem, było...eliminowaniem wrogów. - osunęłam się w ciemność po ostatnich słowach, a w głowie dudniło mi echem "eliminowaniem wrogów".

5 komentarzy:

  1. Hu, hu~
    Tego zwrotu akcji z gangiem, się nie spodziewałam; tymczasowo teraz. Muszę przeczytać pozostałe dwanaście rozdziałów, na twoim starym blogu. Chcę sobie wszystko ładnie przypomnieć, bo z tego co pamiętam, że jest co. Powiem Ci szczerze, że też, już tak bardzo nie czuję tego pociągu do Nartuo, co kiedyś, lecz nadal pozostają wspomnienia i chęć przeczytania tego, co ktoś Ci znany napisał. :)
    Rozdział wyszedł Ci naprawdę interesująco, a w moje klimaty tym bardziej uderzyłaś. Mam nadzieję, że znów wpadniesz w rytm pisania i dasz nam okazję nacieszyć się twoim opowiadaniem.
    S.

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo booozie co sie dzieje? Gang? o.O Bez kitu, jesteś nieprzewidywalna ;p Bardzo sie ciesze ze napisalas te notke i oderwalas mnie od nauki ;p ogolnie to mam cicha nadzieje, ze gdzies nie dlugo pojawi sie Sasuke ; ) Dobra, dawaj dalej bo już mnie ciekawosc zjada... ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gang narkotykowy @w@ Takie rzeczy uwielbiam! Trafiłas w mój gust jak nikt! Zwłaszcza, że tylko taki scenariusz lub podobne pasują do Akatsuki w realnym życiu <33 Dlatego też TRZY RAZY TAK, Dziękujemy! Lubię taki nagle niespodzianki, są wspaniałe. Tylko dlaczego Suna? Dopiero teraz znalazłam trochę czasu na przeczytanie, ma to swój minus.. bo jak mogłam zwlekać xd Plus troszku mniej czekania na kolejny rozdział @w@ czekam na kolejne info <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze normalnie się nie spodziewalam tego :O Narkotyki i Akatsuki :O Jestem w szoku.
    Ogólnie opowiadanie hmm, przełożenie świata anime i mangi na świat realny- bardzo ciekawy pomysł. Uwielbiam jak w opowiadaniach jest "kopanie tyłków" ♥ Cóż nie czytałam twojego wcześniejszego opowiadania, dlatego chyba było mi troszkę ciężko zajarzyć kto jest kim i w pewnym momencie się pogubiłam ;/ ale bez obaw przeczytałam kilka razy jedno zdanie i od razu lepiej:D Opowiadanie naprawdę mnie zaciekawiło mimo, że nie lubię tańca i ogólnie Akatsuki xd No, ale musi być ten pierwszy raz!:D Mam nadzieję, że bedziesz mnie informować o kolejnych rozdziałach :)
    PS. Znalazłam kilka literówek, które zawsze lubią dręczyć przyszłych pisarzy :<
    PS. 2 Przepraszam za chaotycznie napisany komentarz przeze mnie, niestety mój mózg jest w stanie spoczynku ♥
    Pozdrawiam En.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Jeżeli jesteś zainteresowana to na blogu ukazał się już wczoraj rozdział IV: "Część mnie?" <------ naszla mnie wena:O
      En

      Usuń